środa, 24 lutego 2016

Poziom frustracji...

... nie wiem, czy osiągnął zenit, czy jeszcze nie.
Ojciec dzieci póki co - od czasu kiedy na zadanie pytanie odpowiedziałam, ze nie widzę nas razem w przyszłości,że za duzo zniszczył, żebym dała radę to odbudować okazuje się tylko dawcą nasienia. On CHCE... chce nam kupić dom (ale nie pójdzie obejrzeć jak jestem na wyjeździe z dziećmi i zwalnia się z pracy, żeby było mniej czasu na szukanie), chce się zajmowac dziećmi, ale nie ma czasu, bo ciagle w pracy, chce płacić więcej niż przyznawane tutaj alimenty, ale nie ma pieniędzy, bo dopiero rozwija firmę. O swojej dobrej woli zapewnia cały czas słodkim głosem zbitego i zdołowanego misia, a wszyscy dokoła mi mówią jaki to dobry chłopak był. Zapewne to ja byłam zła.
Musiałam to sobie napisać, bo w zasadzie nie wierzę - nie wierzę, że tak się dzieje, nie wierzę, że tak się dałam wrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz