... myślę, żeby wrócić do pisania tutaj.
Chociaz nie wiem, czy mam coś do zakomunikowania.
Ostatnie posty pisałam kiedy zagłosowano za Brexitem, teraz stoimy przed magiczną datą jego wejścia, a nadal nic nie wiadomo.
Z tej okazji zaczęłam kopać - mejle, archiwa, bo chcę zrobić paszport dziecięciu starszemu i muszę udowodnić, ze tu mieszkał przez te 10 lat. Tak, 10 lat minęło!
Niezłe wykopaliska - trzeba przyznać. A jak zawodna jest pamięć i jak szkoda mi, że nie pisałam więcej, nawet bzdur!
Późna zimą 2016 rozstałam się z Młodym, który niedługo potem związał się z nianią naszych dzieci, połowę młodszą w tym czasie ode mnie. Potrwało parę miesięcy, które tez były dość burzliwe miedzy nami, bo i zawiedzione nadzieje (nie kupiłam swoich czterech kątów) i jakieś wjazdy na chatę z laską bez powiadamiania mnie. Ale koniec końców ułożylismy relacje i są teraz chyba ok.
Latem ubiegłego roku udało mi się wreszcie kupic swoje M w wiosce oddalonej 20min od morza. Niestety. I niestety nie jest to tez domek, tylko mieszkanie na parterze. Jest za to duże, ciepłe, ma spory jak na warunki szkockie ogród z tyłu i z przodu. Sąsiedzi, których mam nad głową są póki co idealni. Pomału je remontuję.
Żal mi było opuszczać Prestonpans, tam było morze, był klimat, dużo znajomych, pstrągi od rybaka, no i 8 lat tam mieszkania, wiec sporo, ale okazało się w końcu za drogą wioską dla mnie. Ceny nieruchomości przez ostatnie dwa lata poszybowały o prawie 20%, dodatkowo szkocki system kupowania... coż - trzeba miec gotóweke na boku, żeby móc zapłacić właścicielowi więcej, bo bank pożycza pieniądze tylko do wysokości podanej w Home Report. A ludzie przebijali nawet o 20K (ok. 15% wartosci nieruchomości) - cos, co było zrobione od A do Z i można było od razu się wprowadzać. I do tego akurat wiosną, kiedy zaczęłam poszukiwania wyszło, że znowu dalam się okraść i znowu przez faceta i znowu na sporą sumę. Więc trzeba było kombinować.
Ale jestem zadowolona:) Mam wysokie sufity, duzo światła i jeszcze sporo do zrobienia po swojemu.
Również zawodowo coś ruszyło i robię teraz więcej projektów niz w poprzednich latach, ale to wiadomo, ze koniunkturalne i może się w każdej chwili skończyć. Totez jeszcze pracuję na nockach w Tesco - 2-3 w tygodniu. Chwilowo nie naprawiam AGD. Pod tym kątem mieszkanie nie jest za bardzo wygodne, żeby to tutaj znosić i dłubać. Zresztą było mi już trochę ciężko. Ale poważnie się zastanawiam co ja jeszcze będę robić przez pozostałe 23 lata do emerytury?;)
Masa czasu, albo i nie?
Byłam w Oslo w tzw. międzyczasie (2016) - bardzo mi się podobało, czuć było, że to juz kontynent. Naszych tez tam sporo. Do Brugii niestety nie dotarłam i chyba w tym roku się jeszcze nie uda. Dużo mam do zrobienia do lata - remont, podwójna komunia, odbiór dzieci z wakacji pod koniec sierpnia. Chciałam do Portugalii z nimi na tydzień pojechać, ale finansowo nie ogarnę - ciągle spłacam co pożyczyłam na mieszkanie. Mam nadzieję, że już za rok będzie lżej i... taką nadzieję mam od wielu lat, a ciągle, ale to non stop coś wyłazi! Póki co trzeba na koncerty jeździć, bo nasi idole mrą i to nieoczekiwanie, co pomyslę, że dobra, nastepnym razem to sie okazuje, że juz nie będzie:(
To tyle na dziś:)